Piątkowa porażka Wisły z Puszczą i sobotni remis Niecieczy z Chojniczanką spowodowały, że przed Arką otworzyła się okazja do wskoczenia do strefy awansu. W przypadku zwycięstwa żółto-niebiescy mieli się znaleźć na pozycji wicelidera, za plecami Ruchu. Gdynianie byli też głodni rehabilitacji za czwartkową wpadkę w Pucharze Polski, gdy odpadli po konfrontacji z Górnikiem Łęczna na własnym boisku. Ryszard Tarasiewicz od pierwszej minuty postawił na najmocniejsze zestawienie personalne swojego zespołu, na jakie mógł sobie pozwolić. Z kolei Dominikowi Nowakowi na rozgrzewce wypadli ze składu Mateusz Radecki i Daniel Rumin. W ich miejsce w pierwszej jedenastce pojawili się Patryk Mikita i Tomas Malec. Do Gdyni nie przyjechał w ogóle kontuzjowany Antonio Dominguez, którego zastępował Marcin Kozina. Dość nieoczekiwanie szkoleniowiec tyszan upchnął w składzie obu defensywnych pomocników, którymi dysponował - Jan Biegański zajął miejsce w drugiej linii, a Wiktor Żytek został cofnięty do formacji obrony, gdzie miał załatać dziurę po pauzującym za kartki Macieju Mańce.

Pierwszy kwadrans przebiegał dość sennie. Po okresie marazmu obudzili się natomiast Arkowcy. W 17. minucie Milewski znakomicie przechwycił piłkę na własnej połowie, uruchomił na lewym skrzydle Stępnia, ten ograł Machowskiego, popędził na wysokość pola karnego i dograł idealnie na nogę stojącego na 10. metrze Czubaka, ale ze strzałem 22-letniego napastnika poradził sobie Kostrzewski. Cztery minuty później Arka objęła prowadzenie. Przed szesnastką przyjezdnych doszło do kilku przebitek, futbolówka wróciła w pole karne, tam Czubak rewelacyjnie wygarnął ją spod nóg Żytka i w ten sposób wyłożył Haydary'emu na strzał, a Afgańczyk uderzeniem po długim rogu zapakował piłkę do siatki. Dwie minuty później grający kapitalny mecz Milewski wykonał długie podanie z własnej połowy wyprowadzające Haydary'ego oko w oko z Kostrzewskim. Skrzydłowy wyczekał wracającego Nedicia, po czym technicznym uderzeniem przy bliższym słupku błyskawicznie podwyższył prowadzenie podopiecznych Tarasiewicza. Po kolejnych czterech minutach Haydary mógł mieć na koncie klasycznego hat-tricka w sześć minut - Czubak świetnie zabrał piłkę Nediciowi na linii pola karnego i odegrał do Afgańczyka, ale tym razem Kostrzewski stanął na wysokości zadania i znakomicie wybronił strzał 24-latka. Po pół godzinie gry pierwszą groźną sytuację mieli tyszanie. Stworzył im ją Krzepisz złym podaniem do znajdującego się przed polem karnym Milewskiego. Naciskany przez Czyżyckiego defensywny pomocnik stracił futbolówkę, która trafiła pod nogi stojącego tuż przed bramkarzem gdynian Malca. ,,Krzepo" jednak rewelacyjnie zrehabilitował się za pomyłkę, wygrywając pojedynek ze Słowakiem. A że nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić... W 33. minucie Haydary zagrał fenomenalną piłkę z okolic linii środkowej w kierunku rozpędzonego Czubaka, ten bezlitośnie uciekł Żytkowi, wyszedł sam na sam z Kostrzewskim, po czym strzałem z ostrego kąta w długi róg podwyższył rezultat na 3:0. Do przerwy Arka prowadziła 3:0 i był to wynik adekwatny do obrazu rywalizacji.

Druga część spotkania zaczęła się od kolejnego mocnego uderzenia Arkowców. W 51. minucie Haydary miał piłkę pod nogami przed polem karnym, odegrał do Milewskiego, a ten kontynuował hokejową grę po obwodzie, uruchamiając znajdującego się z lewej strony szesnastki Stępnia. 20-latek przyjął futbolówkę, po czym sprytnym strzałem w krótki róg zdobył swoją premierową bramkę w barwach Arki. Piłkarze Tarasiewicza nie zamierzali spoczywać na laurach. Po godzinie gry Marcjanik wyprzedził Mikitę i z zatrzymania akcji GKS-u wyszła znakomita asysta, bo piłka potoczyła się wprost pod nogi wychodzącego sam na sam z Kostrzewskim Czubaka, a takich czystych sytuacji 22-latek nie zwykł marnować i na tablicy wyników było już 5:0. Do końca meczu Arkowcy kontrolowali wydarzenia boiskowe i od czasu do czasu zagrażali bramce gości. Głową strzelali poszukujący hat-tricka Czubak i Marcjanik, jednak nieznacznie się mylili. Do regulaminowych 90 minut sędzia Gryckiewicz doliczył jedynie dwie minuty, okazując litość tyszanom. Skończyło się na pięciu golach żółto-niebieskich.

Arka zagrała w niedzielę z ułańską fantazją, wykorzystując bardzo słabą grę gości, generując sobie wiele sytuacji podbramkowych i nareszcie prezentując skuteczność. Gdynia została odczarowana - w piątym meczu na własnym boisku w tym sezonie żółto-niebieskim udało się zanotować pierwsze zwycięstwo i trzeba powiedzieć, że wyglądało ono niezwykle efektownie. Fenomenalnie wyglądała współpraca Omrana Haydary'ego z Karolem Czubakiem. Obaj w niedzielę po prostu się na boisku bawili, a piłka chodziła między nimi luźno i swobodnie jak na treningu. Ci dwaj piłkarze mają na koncie w tych rozgrywkach już 5 goli i razem z Mateuszem Bochnakiem z Chrobrego Głogów są współliderami klasyfikacji strzelców. Fantastyczne zawody rozegrał też Sebastian Milewski, który zapisał na swoim koncie dwie asysty, a w środku pola rządził i dzielił jak Adam Deja za swoich najlepszych czasów. Trzeba też pochwalić Mateusza Stępnia za pierwszego gola dla Arki oraz linię obrony, która wywiązała się ze swoich obowiązków bez zarzutu. Słabo na tle kolegów wyglądał Hubert Adamczyk, który nie miał pomysłu na sforsowanie obrony przeciwnika i często zdarzało mu się podejmować złe decyzje. Gdynianom należą się brawa za rewelacyjną rehabilitację za czwartkową bolesną wpadkę. Zwycięstwo z GKS-em Tychy dało im awans na pozycję wicelidera I ligi. Żółto-niebiescy mają na koncie 17 punktów i znajdują się o jedno oczko za plecami Ruchu, mając tyle samo punktów co Puszcza i wyprzedzając Wisłę o jeden oraz Niecieczę i ŁKS o dwa punkty. Łodzianie jutro grają jeszcze u siebie z Górnikiem Łęczna i w przypadku zwycięstwa przeskoczą piłkarzy Tarasiewicza, natomiast drugie lub trzecie miejsce i tak stanowi w tym momencie doskonałą pozycję wyjściową do ataku w dalszej części rundy. Za tydzień Arka zmierzy się na wyjeździe ze Skrą Częstochowa. Pierwszy gwizdek konfrontacji w Bełchatowie w sobotę o 15:00.


Arka Gdynia - GKS Tychy 5:0

Bramki: Haydary 21' i 23', Czubak 33' i 59', Stępień 51'

Arka: Krzepisz - Rymaniak (72' Tomal), Marcjanik, Dobrotka, Stolc (84' Żebrowski) - Haydary, Milewski (72' Purzycki), Gol, Adamczyk, Stępień (84' Przyborowski) - Czubak (80' Kuzimski).

Tychy: Kostrzewski - Buchta, Nedić, Żytek - Machowski (60' Kargulewicz), Biegański, Czyżycki (46' Połap), Wołkowicz - Kozina, Mikita (68' Ploch) - Malec (60' Szymura).

Żółte kartki: Rymaniak, Czubak - Wołkowicz, Biegański, Mikita, Połap.

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).

Frekwencja: 3986.