Arka jechała do Bełchatowa w roli zdecydowanego faworyta. W końcu drużyna walcząca o awans do Ekstraklasy odwiedzała boisko czerwonej latarni ligi, desperacko próbującej uratować się przed degradacją. Presja psychiczna po stronie żółto-niebieskich była więc duża, bo straty punktów przy ul. Sportowej nie udałoby się wytłumaczyć w żaden sposób. Dariusz Marzec miał tego świadomość i do boju od pierwszej minuty posłał swoją najlepszą jedenastkę. Spotkanie na ławce rozpoczął zmęczony maratonem meczowym Mateusz Żebrowski, którego miejsce w wyjściowym składzie zajął Rafał Wolsztyński. Z kolei z brakiem w kadrze gdynian Luisa Valcarce szkoleniowiec Arkowców poradził sobie, wybierając system 3-5-2 i lokując na wahadłach Fabiana Hiszpańskiego (na prawym) oraz... Arkadiusza Kasperkiewicza (na lewym). Marcin Węglewski niespecjalnie zaskoczył doborem wykonawców do swojej wizji gry zespołu, choć potyczkę na ławce rozpoczął Damian Hilbrycht.

Bełchatowianie wyprowadzili swój pierwszy atak już w 1. minucie, ale kończący go strzał Pawlika sprzed pola karnego trafił wprost w rękawice Kajzera. W odpowiedzi R. Wolsztyński agresywnie dośrodkowywał z lewej flanki, a interweniujący na przedpolu swojej bramki Bartków wybił futbolówkę na rzut rożny, choć nie był wcale daleko od zaliczenia gola samobójczego. Dwie minuty później Deja zacentrował z kornera, do strzału głową doszedł Danch, jednak jego uderzenie zdołał odbić Niżnik. Po przeciwnej stronie boiska Flaszka zanotował ładną indywidualną akcję z prawej strony pola karnego, ale po jego zagraniu przed bramkę udanie interweniował Danch. W 13. minucie Hiszpański świetnie ograł na prawym skrzydle jednego z bełchatowian, wpadł w szesnastkę i oddał silny strzał, który okazał się jednak wyraźnie niecelny. Trzynaście minut później znów próbował prawy wahadłowy Arki - tym razem jego uderzenie z 15 m po rzucie rożnym ominęło spojenie słupka z poprzeczką w minimalnej odległości. W kolejnej akcji gdynian Aleman ładnie dostrzegł w polu karnym GKS-u Letniowskiego i dostarczył mu futbolówkę, a wypożyczony z Lecha pomocnik sztuczką techniczną wyprowadził w pole Sierczyńskiego i Gancarczyka, po czym uderzeniem z woleja szukał dalszego słupka i zabrakło niewiele, aby go znalazł. Bełchatowianie próbowali się odgryzać - Sabala doszedł do główki w polu karnym Arki po wrzutce z lewej strony, na szczęście nie zdołał skierować piłki w światło bramki. W 39. minucie podopieczni Dariusza Marca mieli rzut wolny tuż sprzed szesnastki gospodarzy. Do piłki podszedł Deja i próbował zaskoczyć Niźnika sprytnym, technicznym, niskim uderzeniem w kierunku lewego słupka  - pomylił się minimalnie. Przed przerwą defensywny pomocnik żółto-niebieskich spróbował szczęścia jeszcze raz, tym razem ładnie składając się do strzału z woleja z 20 m, i ponownie był bliski realizacji celu. Pierwsza połowa zakończyła się za to mocnym uderzeniem ze strony piłkarzy Marcina Węglewskiego - w drugiej minucie doliczonego czasu gry w znakomitej sytuacji w polu karnym znalazł się Laskowski i z 13 m spudłował w bardzo nieznacznym stopniu.

Na drugą część rywalizacji gdynianie wybiegli bez Adama Dei, który narzekał na uraz i został zastąpiony w przerwie przez Mateusza Żebrowskiego. W tej sytuacji Adam Danch został przesunięty z defensywy na pozycję numer sześć, w linii obrony zameldował się Arkadiusz Kasperkiewicz, a ,,Żebro" zasilił ofensywę żółto-niebieskich. Od początku drugiej połowy Arkowcy próbowali przyspieszyć swoje poczynania na połowie bełchatowian. W 51. minucie piłkarze Marca przeprowadzili składną akcję. Hiszpański znalazł w polu karnym Letniowskiego, ten widowiskową piętą szukał R. Wolsztyńskiego, ale wtedy wydarzyło się coś przedziwnego - interweniujący Gancarczyk posłał nagle piłkę do własnej siatki w stylu Adriana Mrowca z meczu z Wisłą Kraków czy Mateusza Szwocha ze spotkania z Pogonią Szczecin. Po jednym z najpiękniejszych trafień samobójczych tego sezonu Arkowcy objęli prowadzenie przy ul. Sportowej. Zdobyta bramka ewidentnie uspokoiła grę gdynian, którzy wykazywali się opanowaniem w rozegraniu i podejmowali dobre decyzje. W 64. minucie Letniowski przejął piłkę na połowie GKS-u, pociągnął z nią kilka metrów i oddał strzał z dystansu, ale pomylił się wyraźnie. Cztery minuty później znów pokazał się wypożyczony z Lecha 23-latek, który z gracją doprowadził futbolówkę pod pole karne gospodarzy, uruchomił stojącego w szesnastce Hiszpańskiego, ten natychmiast strzelił i trafił w słupek, ale na dobitkę czyhał już Rosołek, a że piłka spadła idealnie pod jego nogi - nie pozostało mu nic innego, jak zapakować ją do pustaka i podwyższyć wynik. W 75. minucie Aleman popełnił spektakularną prostopadłą piłkę do Rosołka, 19-latek wyszedł sam na sam z Niźnikiem i został powalony przez Bartkowa. Sędzia Gryckiewicz nie miał wątpliwości - rzut karny dla Arki i czerwona kartka dla stopera GKS-u. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Letniowski i po chwili, gdy Niźnik był już w prawym narożniku swojej bramki, futbolówka trzepotała w lewym, a na tablicy wyników było już 3:0 dla żółto-niebieskich. Do końca meczu na boisku była już w zasadzie tylko jedna drużyna. Rozkręcał się Aleman, który raz po raz bawił się z gospodarzami. W 80. minucie Ekwadorczyk ładnie rozprowadził atak gdynian, po czym oddał piłkę Hiszpańskiemu, a strzał tego ostatniego obronił golkiper ,,brunatnych". Trzy minuty później wprowadzony na plac gry chwilę wcześniej Ł. Wolsztyński próbował uderzenia z rzutu wolnego z 25 m, ale Niźnik poradził sobie z tym strzałem. W kolejnym ataku Hiszpański podał przed szesnastkę do Alemana, a 25-latek przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 89. minucie Marcus kapitalną piłką wypuścił Skórę prawym skrzydłem, 17-latek wstrzelił piłkę w pole karne, na przedpolu bramki Niźnika się zakotłowało, ale ostatecznie zawodnicy Węglewskiego zażegnali niebezpieczeństwo. Po chwili piłkę w szesnastce gospodarzy przyjął Siemaszko, mając Zalepę na plecach obrócił się i zgrabnie wypracował sobie miejsce do strzału, po czym skierował futbolówkę w światło bramki, ale wprost w ręce golkipera GKS-u. Sobotnią konfrontację zakończyło uderzenie Hiszpańskiego z 25 m, które minęło prawy słupek bramki bełchatowian w odległości około trzech metrów.

Arka zagrała przy ul. Sportowej kolejny w ostatnich tygodniach dobry mecz. W pierwszej połowie gra żółto-niebieskich wyglądała jeszcze niemrawo, bo choć mieli oni optyczną przewagę, to brakowało im przyspieszenia na połowie rywala, konkretnego wejścia w pole karne i wykorzystywania nadarzających się okazji. W drugiej części rywalizacji gdynianie odblokowali się jednak całkowicie, prezentując duży luz w ofensywie, bawiąc się piłką, grając ładnie dla oka, klepiąc gospodarzy w sposób niepodlegający dyskusji. Ich postawa po przerwie zasługuje na miano ,,joga bonito" - i to pomimo faktu, że w szeregach Arkowców występował przecież tylko jeden Brazylijczyk. Bardzo cieszy wykonanie zadania i dopisanie sobie kolejnych trzech punktów. Podopieczni Dariusza Marca kontynuują serię meczów bez porażki - na ten moment takich spotkań jest już sześć, wśród których mamy do czynienia z czterema zwycięstwami i dwoma remisami. Żółto-niebiescy wygrali też już trzeci pojedynek z rzędu - oby tak dalej. W tabeli gdynianie przesunęli się na 4. miejsce, tracąc cztery punkty do GKS-u Tychy i Radomiaka (i mając w zanadrzu zaległą potyczkę z Sandecją - choć i radomian czeka jeszcze odrabianie zaległości) i mając jedno oczko przewagi nad Górnikiem Łęczna, dwa nad ŁKS-em (łodzianie grają jeszcze w tej kolejce z GKS-em Jastrzębie w niedzielne popołudnie) oraz siedem nad Odrą Opole. Następny mecz Arkowcy rozegrają w najbliższy piątek o 20:40 na Stadionie Miejskim w Gdyni, a ich przeciwnikiem będzie Resovia Rzeszów.


GKS Bełchatów - Arka Gdynia 0:3

Bramki: Gancarczyk 51' (s), Rosołek 68', Letniowski 75' (k)

Bełchatów: Niźnik - Sierczyński, Bartków, Zalepa, Szymorek - Laskowski (67' Żurek), Pawlik, Gancarczyk (80' Ryszka), Flaszka (79' Koziara), Grzelak (82' Bator) - Sabala (66' Mas).

Arka: Kajzer - Danch, Marcjanik, Memić - Hiszpański, Deja (46' Żebrowski), Letniowski (82' Ł. Wolsztyński), Aleman, Kasperkiewicz (88' Siemaszko) - Rosołek (82' Skóra), R. Wolsztyński (68' da Silva).

Żółte kartki: Laskowski, Zalepa, Żurek - Kasperkiewicz.

Czerwona kartka: Bartków.

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).