Prawie 12 lat bez zwycięstwa nad lokalnym przeciwnikiem w lidze. W Ekstraklasie bilans 0-3-10. Bardzo wiele upokorzeń w ostatnich latach. Poważna różnica miejsc w tabeli i odmienne cele w tym sezonie. Wszystko to wiemy. Wszystko to przyjęliśmy z godnością. Ale temat jest zamknięty. Zaczynamy nowy rozdział. W niedzielę o 15:00 wojna o władzę w Trójmieście. Bez kompromisów, bez kalkulowania, bez czyśćca – gramy o spełnienie, gramy o piłkarskie niebo. Cała Arka zawsze razem. Tylko zwycięstwo!

Lechia przystępuje do spotkania derbowego z 3. miejsca w tabeli. Popularne ,,betony” zaliczyły niemrawy początek sezonu. Koncentrowały się jeszcze na widowiskowo przegranym dwumeczu eliminacji Ligi Europy i w pierwszych sześciu kolejkach tylko raz sięgały po komplet punktów. Potem jednak gdańszczanie rozegrali się. Ogrywali kolejno Piasta Gliwice, Lecha Poznań, Koronę Kielce i Legię Warszawa. Serię czterech zwycięstw z rzędu brutalnie przerwało w poprzedniej kolejce Zagłębie Lubin. Ekipa zza Sopotu dysponuje w tych rozgrywkach bardzo dużym potencjałem. Piotr Stokowiec umiejętnie poukładał sobie drużynę i wygląda ona póki co mocno. Do tego wciąż prezentuje pragmatyczny styl gry polegający na wkładaniu w mecz takiej ilości sił, która będzie proporcjonalna do korzyści. Słowem – jeśli Lechia nie musi atakować, to tego nie robi, ale kiedy potrzebuje bramki, uparcie do niej dąży. Ponadto trzeba dodać, że szczęście wciąż trzyma się jej w stopniu logicznie nieuzasadnionym. Siłą betoniary jest skuteczna obronadoszlifowane kontrataki – obojętnie, czy na skrzydłach pojawiają się Lukas HaraslinSławomir Peszko, czy tego drugiego zmienia Żarko Udovicić, biało-zieloni dysponują tutaj dużą szybkością i techniką. Najmniej pewnym punktem tego zespołu jest środek pola i jeśli Arkowcom udałoby się wygrać walkę o ten sektor placu gry, jest duża szansa na korzystne potoczenie się wypadków boiskowych. Udowodniło to zresztą Zagłębie w poprzedniej serii gier. Pytanie, w jakim zestawieniu betony wybiegną w niedzielę na murawę. Do zdrowia wraca nieobecny w spotkaniu z Zagłębiem Michał Nalepa II, więc swojej ponownej szansy raczej nie otrzyma Mario Maloca. Analizując zestawienia personalne drużyny z Gdańska w tym sezonie, mogłoby się wydawać, że pojedynek z Arką na ławce rozpoczną między innymi Peszko czy Flavio Paixao. Pamiętamy jednak historię ostatnich derbów i wiemy, jak ci dwaj zawodnicy występowali przeciwko Władcom Trójmiasta. Biorąc pod uwagę te fakty, obu należy się spodziewać w pierwszej jedenastce.

Tymczasem w gdyńskim obozie trwa dyskusja, z jakim nastawieniem podejść do meczu i czy mobilizować się na niego tak samo, jak na poprzednie – przegrane przecież – derby. Odpowiedź brzmi ,,tak”, bowiem solą piłki nożnej są emocje związane z kibicowaniem, również z walką z odwiecznym rywalem. Nie możemy pozwolić na odebranie sobie pasji i ekscytacji największymi meczami z uwagi na kunktatorstwo, które prowadzi donikąd. Nastawiać się na derby szczególnie agresywnie czy podejść do nich jak do każdego kolejnego spotkania? ,,Ach, śmieszne pytanie” – można by odpowiedzieć, cytując Jana Lechonia. Oczywiście, że trzeba nadzwyczajnego pobudzenia. Tym bardziej, że w Arce doszło w przerwie reprezentacyjnej do poważnych zmian. Pojawił się nowy szkoleniowiec, który stopniowo wprowadza świeże metody treningowe. Może Aleksandar Rogić nie jest gwarancją sukcesu, ale z pewnością wprowadza powiew nadziei na lepszy czas w klubie. I o ile Serb jest jeszcze wielką niewiadomą, o tyle Krzysztofa Sobieraja wszyscy w Gdyni doskonale znają. Pojawienie się w szatni klubowej legendy wielokrotnie potwierdzającej umiejętność zmotywowania drużyny jest świetną informacją – zwłaszcza tuż przed derbami. Rogić nie będzie wprowadzał rewolucji w wyjściowym składzie żółto-niebieskich. Pauzującego za kartki kapitana Adama Marciniaka zastąpi wracający do zdrowia Frederik Helstrup albo Adam Danch. Być może wymienione zostanie też jedno czy drugie słabsze ogniwo w ofensywie, ale generalnie to, co Arka ma w niedzielę zagrać, to najlepsze momenty taktyki 4-2-3-1 z tego sezonu połączone z gryzieniem murawy, jeżdżeniem na dupach, zadziornością na granicy kartek i bezlitosną skutecznością pod bramką Kuciaka. Arkowcy nie będą mieli w niedzielę stu sytuacji. Będą mieli zaledwie kilka. Muszą je bezwzględnie zamieniać na gole. Ważne będzie zadbanie o swobodę na boisku Dawita Schirtladze, wygrywanie przebitek, sprytne wykonywanie stałych fragmentów gry, wysoka forma Marko Vejinovicia – w zasadzie w każdym elemencie trzeba pokazać dużą jakość. Ale jesteśmy w stanie to zrobić.

Ostatnie tygodnie były bardzo trudne dla wszystkich Arkowców. Przyjemnych chwil było jak na lekarstwo, za to często pojawiały się ciężkie do przyjęcia informacje. Jednak ci, którzy mężnie przyjmują ciosy, są w stanie później wyprowadzić ten nokautujący. W niedzielę właśnie w ten nokaut celujemy. Lechii często zdarzało się w ostatnim czasie wygrywać. Tym mocniej będzie ją bolała derbowa porażka. My, kibice Niepokonanej, konsekwentnie robimy swoje. Zapełniamy stadion do ostatniego miejsca. Zdzieramy gardła ku chwale świętych barw. Razem wygrywamy i przegrywamy. Z tym, że tego drugiego scenariusza nie bierzemy pod uwagę. Nadchodzi godzina zero. Ostateczne starcie. Wszystko może się zmienić i to będzie nasz wspólny sukces. W tym samym stopniu strzelców goli, sztabu szkoleniowego i każdego kibica na trybunach, który zaangażuje się w to wielkie widowisko. Jesteśmy jedną siłą, idziemy po was. Zero litości!


Przewidywane składy:

Arka: Steinbors – Zbozień, Maghoma, Helstrup, Wawszczyk – Nalepa, Busuladżić, Vejinović, Budziński – Jankowski, Schirtladze.

Lechia: Kuciak – Fila, Nalepa II, Augustyn, Mladenović – Peszko, Kubicki, Łukasik, Gajos, Haraslin – Paixao.