Arka w meczu 5. kolejki Ekstraklasy przeciwko Lechowi Poznań miała dobre momenty w swojej grze, zagrała przyzwoite zawody, ale w sezonie 19/20 wciąż pozostaje bez zwycięstwa i z tylko jednym strzelonym golem. W sobotę w Gdyni skończyło się na bezbramkowym remisie.

Jacek Zieliński w porównaniu z ostatnimi kolejkami dokonał w wyjściowym składzie aż czterech korekt. W pierwszej jedenastce pojawili się Olczyk, Maghoma, Budziński i Jankowski, a na ławce rezerwowych usiedli Zbozień, Marciniak, Antonik i Busuladżić. W zestawieniu Kolejorza obyło się bez niespodzianek.

Mecz rozpoczął się od przewagi przyjezdnych. Jóźwiak już w 2. minucie niecelnie główkował po dośrodkowaniu Makuszewskiego, a trzy minuty później po prostopadłym podaniu Jevticia stanął oko w oko ze Steinborsem, ale przegrał ten pojedynek. W 9. minucie Tiba oddał bardzo inteligentny strzał z dystansu, po którym piłka zatrzymała się na słupku bramki Arki. Chwilę później pierwszy raz do głosu doszła Arka, ale uderzenie Budzińskiego sprzed pola karnego nie sprawiło problemów van der Hartowi. W 21. minucie Nalepa świetnie dośrodkował z rzutu rożnego, strzał głową oddał Deja, ale ostatecznie piłka po interwencji Crnomarkovicia wylądowała poza końcową linią. W odpowiedzi kolejnym groźnym uderzeniem popisał się Tiba – Steinbors odbił futbolówkę do boku, a dobijający ten strzał Jevtić przeniósł piłkę nad poprzeczką. Siedem minut później Gumny znakomicie znalazł w polu karnym Arki dynamicznie nabiegającego Makuszewskiego i dograł futbolówkę wprost na jego głowę, ale skrzydłowy Kolejorza trafił w boczną siatkę. Szczęścia próbował też Nalepa, jednak piłka po jego próbie z dystansu wylądowała w koszyczku van der Harta. Do końca pierwszej połowy Steinbors wyłapał jeszcze ostrą wrzutkę Jevticia z rzutu wolnego, Deja wykonując ten sam stały fragment gry trafił w mur, a Nalepa odrobinę za mocno podawał do Budzińskiego, mogąc wyprowadzić go na czystą pozycję.

Druga połowa zaczęła się od energicznego strzału Serrarensa z 20 m, który poszybował tuż nad bramką Lecha, i celnego uderzenia z dystansu Nalepy. W 55. minucie Steinbors dzięki swojemu niebywałemu refleksowi wyciągnął ostre dośrodkowanie Jevticia, a dwie minuty później niecelny strzał oddał Makuszewski – podobnie zresztą, jak po drugiej stronie boiska uczynił to Budziński. W 62. minucie składną akcję Arki w trójkącie Deja – Jankowski – Serrarens finalizował strzałem Holender, ale piłka w niewielkiej odległości minęła słupek gości. Cztery minuty później Lech odpowiedział podobną bronią – Jevtić uruchomił Gytkjaera, a Duńczyk Puchacza, ale ze strzałem młodego pomocnika Kolejorza poradził sobie doskonale dysponowany Steinbors. W 71. minucie Jankowski zagrał znakomitą prostopadłą piłkę do Dei, ten znalazł się w polu karnym i uderzył na bramkę van der Harta, holenderski golkiper odbił to uderzenie, a biegnący z intencją dobitki Serrarens upadł w szesnastce po kontakcie z Gumnym. Sędzia Raczkowski wskazał na wapno, ale po konsultacji z VAR anulował swoją decyzję. Po chwili z kolei to poznaniacy mogli objąć prowadzenie, ale po niespodziewanym strzale z dystansu Jevticia kapitalną robinsonadą popisał się rewelacyjny Steinbors. Kilka minut później Szwajcar próbował po raz kolejny, tym razem oddając na bramkę Arki bombę z rzutu wolnego z 20 m – znów fenomenalnie piłkę na słupek zbił Łotysz. Końcówka meczu była niezwykle intensywna. W 88. minucie sprzed pola karnego Lecha szczęścia próbował Serrarens, ale futbolówka znalazła się obok bramki. W pierwszej minucie doliczonego czasu Budziński wyśmienitym prostopadłym podaniem uruchomił wbiegającego w pole karne Antonika, jednak piłka zeszła młodemu skrzydłowemu z buta i jego strzał trzeba skwitować milczeniem. Dwie minuty później Steinbors fantastycznie interweniował po strzale Tomczyka, ratując Arkę w ostatnim momencie. W czwartej minucie doliczonego czasu żółto-niebiescy po prostu musieli strzelić gola zapewniającego trzy punkty. Po dalekim wybiciu piłki przez Marciniaka skiksował Kostewycz, przez co Antonik znalazł się w sytuacji sam na sam z van der Hartem. Skrzydłowy minął już bramkarza Lecha, wystarczyło kopnąć do pustej bramki, ale mimo że to nie miało prawa się wydarzyć – zza pleców pomocnika wybiegł Crnomarković i zabrał mu piłkę. Kibice obserwujący spotkanie na Stadionie Miejskim do teraz zastanawiają się, jak to mogło się nie skończyć golem. Po chwili Raczkowski zakończył spotkanie.

Arka zagrała niezły mecz, nie przestraszyła się faworyzowanego Lecha. Obie drużyny bardzo często próbowały strzałów z dystansu, bo ciężko było przedrzeć się przez defensywy. Mimo momentów naprawdę solidnej piłki, żółto-niebiescy pozostają jednak wciąż bez zwycięstwa w nowym sezonie i na swoim koncie mają zaledwie dwa punkty. Pierwszy komplet oczek jest potrzebny gdynianom jak tlen. Za tydzień Arka zagra z Cracovią przy Kałuży.


Arka Gdynia – Lech Poznań 0:0

Arka: Steinbors – Olczyk, Maghoma, Danch, Helstrup – Młyński (62’ Antonik), Deja, Nalepa, Budziński, Jankowski (90+1’ Marciniak) – Serrarens (90+2’ Schirtladze).

Lech: van der Hart – Gumny, Satka, Crnomarković, Kostewycz – Makuszewski (63’ Puchacz), Muhar (88’ Żamaletdinow), Tiba, Jevtić, Jóźwiak – Gytkjaer (76’ Tomczyk).

Żółte kartki: Budziński, Maghoma, Danch, Nalepa, Staniszewski (rezerwowy) – Jóźwiak.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Frekwencja: 10 098.