Dawid Szwarga pamiętał o powiedzeniu, mówiącym o tym, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Na piątkową rywalizację nie zmieniał składu z minionej niedzieli. Po raz kolejny sprawdził się wariant przesunięcia do środka Tornike Gaprindashviliego, obok którego poruszał się Dawid Kocyła. Młody zawodnik rozkręca się z meczu na mecz. Gratulacje należą się całej żółto-niebieskiej ekipie. A oto relacja z szalonego wieczoru.

 

 

df5c05e0_kotwica-vs-arka-relacja.jpg

 

 

Defensywa Kotwicy już na starcie pogubiła się w obliczeniach. Jeden z jej defensorów zagrał wprost do Dawida Kocyły. Skrzydłowy popędził lewą stroną, po czym podaniem poszukał Alassane Sidibe - wówczas nieudanie. Wkrótce z drugiej części boiska piłkę wrzucił Joao Oliveira. Futbolówka doleciała do aktywnego Kocyły, który po chwili zdecydował się na uderzenie. Próba została jednak zablokowana przez gospodarzy. Ostatecznie sędzia odgwizdał pozycję spaloną. W 13. minucie Dawid ponownie dał o sobie znać. Marek Kozioł, golkiper klubu z Kołobrzegu, odbił nogą jego płaski centrostrzał. Kilka minut później rzut rożny wykonywała Kotwica. Po małym zamieszaniu w naszym polu karnym interweniować musiał Damian Węglarz. W pewnym momencie Marc Navarro, mając wokół siebie sporo miejsca, pokusił się o gola z dalszej odległości. Silny strzał poszybował niewiele nad poprzeczką. Tomasz Marciniak, główny arbiter tego spotkania, podjął niezwykle kontrowersyjną decyzję, kiedy to po przewinieniu F. Oliveiry nad Tornike Gaprindashvilim podyktował tylko rzut wolny. Nawet w powtórkach wydawało się, że Gruzin padał już na terenie pola karnego. Z bliskiego wolnego uderzył Navarro. Wysoką bombę Hiszpana wypiąstkował Kozioł. Na kolejną szansę Arkowców nie czekaliśmy zbyt długo. W roli głównej powtórnie ujrzeliśmy Dawida Kocyłę. Lokalni obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo. Ta sztuka udała im się również, gdy z daleka spróbował Gaprindashvili. Mocno zdeterminowana Arka nie zamierzała odpuszczać. Nieustannie dążyła do objęcia prowadzenia. Na kwadrans przed przerwą do głosu doszedł Kike Hermoso. Hiszpański stoper przeniósł finalnie piłkę nad bramką. W 40. minucie nastąpił grad uderzeń ze strony Arki. Najpierw Oliveira zapragnął zaskoczyć rywali strzałem po ziemi - zagrożenie szybko unicestwiono. Po kilku sekundach do futbolówki dopadł Kocyła i z lewej nogi pomarzył o premierowym trafieniu w żółto-niebieskich barwach. I w tej sytuacji zawodnicy drużyny przeciwnej zdążyli zareagować. Na tym ataki Klubu Marzeń Miasta z Morza się nie skończyły. Dawid Gojny, otrzymawszy futbolówkę, zacentrował celnie w kierunku Kocyły, ten zagłówkował do świetnie ustawionego Gaprindashviliego. Miał miejsce rykoszet, po którym piłka wleciała do bramki, odbijając się w między czasie od poprzeczki. Sędzia dopatrzył się jednak naciąganego spalonego. Konsultacja z VAR-em i podejście do monitorka nie zmieniła jego zdania. Rozjemca najwyraźniej wrócił do wcześniejszej sytuacji, gdzie rzeczywiście już prędzej można było dostrzec przesadzone wysunięcie naszego gracza. Problem w tym, że wówczas akcję dwukrotnie przerywała Kotwica. Totalny chaos i znów kontrowersja. W końcówce miejscowi dośrodkowywali z wolnego, a głową uderzył Wełna. Bramkarz Arki pewnie to wybronił. Pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Arka - zgodnie z przewidywaniami - kontrolowała przebieg meczu. Nie obyło także kontrowersji sędziowskich. 

 

W drugą odsłonę lepiej weszła Kotwica, która na starcie poszukała szczęścia uderzeniem Kurowskiego. Gdyńscy piłkarze zachowali czujność, powstrzymując zapędy gospodarzy. W 48. minucie Hermoso zapisał na koncie drugi strzał - i wtedy nie poleciał w światło bramki. w Nie inaczej wyglądało to w przypadku Krekovicia. Chorwacki piłkarz Kotwicy chybił z okolic 15. metra. Po lekko ponad godzinie rywalizacji Kike znowu przypomniał o swojej wartości. Gdy centra Navarro przeleciała nad wszystkimi, Hermoso wystawił w powietrzu nogę, chcąc w ten sposób otworzyć rezultat. Do osiągnięcia zamierzonego efektu trochę zabrakło. Po krótkim czasie niemiło zrobiło się niedaleko miejsca strzeżonego przez Węglarza. Kort, w poszukiwaniu gola dla swojego zespołu, przymierzył w kapitalnie blokujących gdyńskich wojowników. Podobnie wyszło, gdy Filip Kocaba zatrzymał zamiary Krekovicia. W ciągu trzech późniejszych minut oglądaliśmy trzy gorące sytuacje w wykonaniu Arki. Wpierw Kozioł odbił futbolówkę, po dobrym strzale Navarro z rzutu wolnego. Następnie wygrał pojedynek z Gaprindashvilim, którego podaniem obsłużył Adam Ratajczyk. W dalszych chwilach starcia nienagannie w pole karne wrzucił Michał Rzuchowski. Przedrzeć udało się Jordanowi Majchrzakowi, który niemal z pozycji leżącej trafił w piłkę - ostatecznie za bardzo w środek i zbyt lekko. Dużo działo się też w ostatnich momentach spotkania. Począwszy od nietrafionej czysto główki autorstwa Majchrzaka, kończywszy na wspaniałym finiszu. Żółto-niebiescy nie zamierzali dzielić się punktami z oponentami. W doliczonych minutach nacierali na całego. Dopięli swego w praktycznie ostatniej akcji meczu. Miano bohatera powędrowało do Marca Navarro. Zaczęło się od kapitana zespołu Dawida Gojnego. Rzuchowski, otrzymując od niego zagranie równocześnie zauważył kolegę, któremu wyłożył idealną piłkę. Marc ani myślał nie skorzystać ze szlachetnego gestu Michała. 29-letni boczny, zarazem mega wszechstronny obrońca oddał strzał. Stoperzy Kotwicy zasłonili golkiperowi Hiszpana, przez co Kozioł miał ograniczone pole widzenia. Przepuścił to uderzenie. Wygraliśmy zatem 1:0!

 

Pomimo gorszych momentów w drugiej części gry trzeba otwarcie przyznać, że Arka w pełni zasłużenie zwyciężyła. Widać było tę walkę, nieustępliwość, zawzięcie i ogromną determinację. Każdy dziś zostawił na boisku przysłowiowe serducho. Trzy oczka wracają do Gdyni! Brawo, Pany. Trójmiejski zespół w tabeli dzierży aktualnie 57 punktów. Quantanamera, Gdynia to miasto lidera! Piękna sprawa.

 

Arka Gdynia & Gwardyjka! Drodzy Arkowcy, widzimy się już w najbliższy wtorek na domowej potyczce z Wartą Poznań. Wszyscy na Arkę!

 

Kotwica Kołobrzeg: Kozioł - Kostevych, Wełna, Cywiński, Musolitin - Ramos, Oliveira - Kreković, Kozłowski, Kurowski - Perez
ARKA Gdynia: Węglarz - Gojny, Marcjanik, Hermoso, Navarro - Oliveira, Sidibe, Kocaba, Gaprindashvili, Kocyła - Sobczak
Bramki: 90+2' Navarro