Arka Gdynia - Bytovia Bytów 1:1 (0:0)

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Antoni Łukasiewicz, Alan Fialho, Marcin Warcholak - Michał Nalepa (74' Miroslav Bożok), Yannick Kakoko - Marcus da Silva, Mateusz Szwoch (90' Rashid Yussuff), Dariusz Formella - Rafał Siemaszko (61' Gaston Sangoy)
Bytovia: Gerard Bieszczad - Łukasz Wróbel, Krzysztof Bąk, Marek Opałacz (80' Radosław Jasiński) - Adrian Chomiuk, Bartłomiej Poczobut, Michał Rzuchowski, Jakub Serafin, Omar Monterde, Kamil Wacławczyk (72' Michał Jakóbowski) - Janusz Surdykowski

Żółte kartki: Nalepa, Formella (Arka) - Opałacz (Bytovia)
Widzów: 8901


Arka potrzebowała jednego punktu w starciu z Bytovią by zapewnić sobie wymarzony awans do Ekstraklasy. I musiała stoczyć o niego ciężki bój z agresywnie grającymi rywalami. To goście lepiej rozpoczęli to spotkanie, a Arkowcy wyglądali na lekko spętanych presją meczu. To jednak my stworzyliśmy pierwszą groźniejszą sytuację meczu, choć pomogli nam w tym rywale. Po rzucie wolnym i dośrodkowaniu Warcholaka, Chomiuk tak niefortunnie główkował, że prawie zdobył pięknego samobója. Bytovię uratował Gerard Bieszczad. W 16 minucie grający znakomite zawody Yannick Kakoko przejął piłkę i podał na prawo do Marcusa. Dośrodkowanie Brazylijczyka trafiło na nogę Formelli, który minimalnie przestrzelił. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Michał Nalepa przejął piłkę w środku pola i zagrał do Marcusa, a po dobrej wrzutce piłkę z nogi Formelli zdjął Wróbel. W 44 minucie ostro faulowany był Marcus, sędzia jednak nie przerwał gry. Po chwili Opałacz zaatakował Marcusa bez piłki i jakimś cudem nie obejrzał za to zagranie żółtej kartki. W doliczonym czasie gry do dobrego dośrodkowania Nalepy z lewej strony najwyżej wyskoczył Siemaszko, ale jego strzał głową poszybował nad poprzeczką. Do przerwy w Gdyni mieliśmy wynik, który dawał awans.

Druga połowa nie zaczęła się dla Arki najlepiej. W 55 minucie Opałacz posłał długą piłkę do Omara Monterde, a Hiszpan dośrodkował w pole karne, gdzie czekał niepilnowany Wacławczyk. Pomocnik Bytovii przyjął piłkę i wślizgiem wpakował ją do bramki. Dziesięć minut później w pole karne gości wpadł Michał Nalepa i został bezpardonowo wycięty przez Rzuchowskiego. Widzieli to wszyscy na stadionie, widzieli wszyscy przed telewizorami, nie widział natomiast sędzia, który dodatkowo ukarał Michała żółtą kartką za rzekome symulowanie. Dla naszego pomocnika to już ósma żółta kartka w sezonie i czeka go pauza w meczu ze Stomilem, choć mamy nadzieję, że klub się od tej kartki odwoła. W 78 minucie Mateusz Szwoch wstrzelił mocno piłkę z prawej strony w pole karne, dopadł do niej Warcholak i huknął z lewej nogi, niestety obok bramki. Minutę później wprowadzony za Siemaszkę Gaston Sangoy rozegrał świetnie piłkę z Formellą i próbował dośrodkować w pole karne. Bąk zatrzymał piłkę ręką w szesnastce gości - bez reakcji sędziego. W 85 minucie Jakóbowski ograł Warcholaka i wyłożył piłkę jak na tacy Omarowi Monterde, a skrzydłowy fatalnie spudłował. Arka nie odpuszczała do końca, ambitnie walczyła o wyrównanie, i to się opłaciło. Gaston Sangoy przejął piłkę po dalekim zagraniu Łukasiewicza, i od razu posłał ją na prawo do Marcusa. Nasz skrzydłowy zagrał ją idealnie w pole karne, a tam był już Mateusz Szwoch, który uderzył z pierwszej piłki i dał nam upragniony punkt! Trybuny eksplodowały, a Arkowcy wytrzymali do końca, i po ostatnim gwizdku sędziego mogliśmy się cieszyć z awansu.

Wystrzeliły fajerwerki, polał się szampan, a piłkarze i sztab szkoleniowy świętowali wraz z kibicami. To był niesamowity wieczór, który zakończył się w najlepszy możliwy sposób. Po pięciu długich latach w końcu opuszczamy pierwszą ligą i wracamy w znakomitym stylu do Ekstraklasy. Zakończenie sezonu i oficjalna feta 5 czerwca po ostatnim meczu. Wcześniej Arkę czekają jeszcze dwa ligowe mecze. Najbliższy już w piątek w Olsztynie ze Stomilem.