Niestety jest pewna mała grupa osób, do których ciężko przemówić racjonalnymi argumantami. Nie potrafią zrozumieć sensu bojkotu. Wolą usiąść wygodnie na krzesełku, obejrzeć mecz, a gdy nie daj Boże nasza drużyna przegra, lub grać będzie nie po myśli zainteresowanego, ten zacznie wylewać frustrację obcemu człowiekowi siedzącemu obok: "zobacz jakie to oni transfery zrobili", "z taką grą to nie będzie awansu", itp.
Zamiast wspomóc, dołączyć do "nas" teraz, kiedy jest najlepszy czas na zmiany, jak mawiał Słońce Peru – "by żyło się lepiej", niestety oni wolą poczekać i dopiero na wypadek złych wyników drużyny, jednym chórem krzykną: "zróbcie coś" – tylko wtedy będzie już za późno!

Pojawiają się wątpliwości – Ok. Jestem za bojkotem, ale jaka jest alternatywa? Kto za "nich"?
Sprawa jest oczywista jak z psującym się telewizorem. Najpierw pozbywamy się starego, by pójść do sklepu i kupić nowy, z nadzieją, że ten nowy okaże się lepszy i na dłużej nam będzie służył. Tak ma być w naszym klubie, najpierw pozbądźmy się zbędnego balastu, by myśleć o przyszłości naszego klubu. Myśleć o przyszłości naszego klubu, a nie jak obecnie: "aby do wiosny i jakoś to będzie."
Poza tym jest bardzo wiele innych, kompetentnych osób, które mogą rozpocząć budowę nowej, lepszej Arki! Jak napisał jeden użytkownik forum lepszy każdy, kto będzie umiał:
- rozsądnie kierować klubem piłkarskim, zapewnić optymalne wykorzystanie środków pieniężnych na prowadzenie klubu (a nie tworzyć wirtualny budżet, który ma wyjść "in plus"), jak najlepiej wypromować klub w regionie, dobrać do tego odpowiednich współpracowników (a nie rodzinę, czy kolegów), mieć jakąkolwiek długoletnią wizję na temat działania klubu (a nie strategię jak przeżyć do końca sezonu)...
 
Jak wiemy za spadek z Ekstraklasy winnymi zostali uznani wszyscy, tylko nie ci, którzy decydowali o pseudo wzmocnieniach naszej drużyny, a właściwie o jej osłabianiu. Dziś chodzą oni z uśmiechem na "mordach nie twarzach" - jak mawiał Boguś Linda w jednym z filmów. Twarz to trzeba sobie wyrobić. Nie mówiąc o szacunku. Pełny portfel to nie wszystko, słupki finansowe nie mają przełożenia, jeśli firma nie idzie do przodu, a wręcz się cofa i spada w rankingach.

Wracając do tematu, czy bojkot się uda?
Pewnie, że się uda, wierzę w to i dołożę wszelkich starań, by było nas coraz więcej, aby ci mający pewne wątpliwości jeszcze przed pierwszym meczem dołączyli do nas, by wspólnie dopingować drużynę spod stadionu. Nie będzie tam niestety dmuchanych zabawek, konkursów z pralką do wygrania, czy innych zabaw. Staniemy tam ramię w ramię, we wspólnym celu Wielkiej Arki, bez ludzi którzy niszczą nasz klub! Każdy z nas wierzy, że protest zakończy się sukcesem, czyli polepszeniem sytuacji w Arce, bo tylko oto wszystkim chodzi. Ostatni sparing jasno pokazał jak wiele osób chce zmian, jak wiele osób chce w końcu silnej Arki, z jasno określonym celem. Już widać pierwsze zmiany na lepsze.

Nie można pominąć ważnego aspektu, na pytanie czy warto drużynę zostawić w sytuacji, gdy awans jest bliski, czy nie odbije się to na wynikach?
Cóż, jak powiedział Bertrand Russel: "Wojna nie rozstrzyga, kto ma rację, lecz kto ma odejść" i naturalnie wymaga ofiar. Dobre wyniki nie powinny w żaden sposób wpłynąć na silniejszą pozycję w klubie ludzi, których dymisji żądamy! Dlaczego? Bo idąc tym tokiem myślenia powinno podziękować się im za pracę, gdy Arka w żałosny sposób żegnała się z Ekstraklasą, kilka miesięcy temu, a nie zrobiono tego. Żadne dobre wyniki czy "sukcesy" nie zmienią mojego zdania.
Jeszcze jedna bardzo ważna uwaga w tym miejscu - protest w żaden sposób nie jest skierowany przeciwko piłkarzom i trenerom, którzy cały czas mogą liczyć na nasze wsparcie na treningach, sparingach, podczas wyjazdów i pod stadionem. Z rozmów z nimi jasno wynika, iż rozumieją sytuację w jakiej się znaleźliśmy.

Bez decyzji o bojkocie działacze w przeciągu kilku lat zapewne zmieniliby pracę, a nas zostawiliby w tym "gównie". Niestety w tym proteście cel uświęca środki. Niestety, trzeba wybrać: albo siadamy na trybunach i gdy "plują" nam w twarz udajemy, że pada deszcz; albo chcemy by naszym klubem zarządzały osoby znające się na sporcie, gdzie 11 zawodników dąży do strzelenia gola drużynie przeciwnej, sporcie zdecydowanie trudniejszym do zrozumienia, niż ten na kortach, gdzie dwóch panów w przykrótkich spodenkach odbija zieloną piłeczką po nawierzchni clay, hard lub grass...

Jak nasi bracia z Krakowa mają hasło na jednej z flag, tak my wykorzystamy to na swój sposób:
Jesteśmy żółci, jesteśmy niebiescy, jesteśmy Arkowcy! A kim są oni?

Cygan