Lech Poznań - Arka Gdynia 0:0

 

Lech: 30. Jasmin Burić - 23. Marcin Kikut, 5. Manuel Arboleda, 3. Ivan Djurdjević, 2. Seweryn Gancarczyk (40' 25. Luis Henriquez) - 17. Sławomir Peszko, 21. Dmitrije Injac, 6. Tomasz Bandrowski (71' 10. Siergiej Kriwiec), 14. Semir Stilić, 16. Artjoms Rudnevs - 20. Joel Tshibamba (58' 18. Artur Wichniarek)

 

Arka: 33. Norbert Witkowski - 22. Marciano Bruma, 23. Maciej Szmatiuk, 8. Michał Płotka, 20. Emil Noll - 10. Marcin Budziński - 36. Denis Glavina, 25. Filip Burkhardt (81' 11. Tadas Labukas), 7. Paweł Zawistowski, 19. Miroslav Bożok - 21. Joseph Mawaye (67' 27. Mirko Ivanovski)

 

Fotorelacja

 

  Relacja z trybun

 

Lech Poznań - Arka Gdynia

 

Dla kibiców Arki relacja z meczu mogłaby się zacząć od 80 minuty, bo wszystko co najciekawsze wydarzyło się w samej końcówce. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Denisa Glaviny główkował w środek bramki Maciej Szmatiuk, następnie w odpowiedzi niezwykle groźna kontra Lecha i strzał tuż nad bramką Rudnevsa. Wreszcie 88 minuta, fantastyczne rozegranie piłki Mirko Ivanovskiego (świetna zmiana!) do Tadasa Labukasa, Litwin doskonale minął obrońcę Lecha, ale zamiast zrobić to samo z bramkarzem, zdecydował się na lekkie uderzenie wprost w niego. Na szczęście akcja ta nie zemściła się w doliczonym czasie gry, a Lech atakował bez wiary już do samego końca.

Przebieg meczu był wyjątkowo wyrównany, a jakiekolwiek popisy techniczne uniemożliwiała fatalna murawa, która przypominała kartoflisko (czyżby w nawiązaniu do przydomka Lecha?), a nie plac gry Mistrza Polski. Niestety na jej wymianę trzeba poczekać aż do połowy września, bo najpierw zagra na niej Sting w koncercie na otwarcie pełnego stadionu. W dniu dzisiejszym jedyny koncert dała obrona Arki, która, zapewne jako pierwsza od kilku lat, nie dopuściła Lecha na jego własnym stadionie do oddania choćby jednego celnego strzału na bramkę! Na wielkie słowa uznania zasługują przede wszystkim obaj stoperzy i świetny Marcin Budziński, który przebiegł dziś zapewne najwięcej kilometrów w życiu i gdy któryś z bocznych obrońców nie nadążył, on zawsze był na miejscu. Potwierdził tym samym, że bardzo dobrze czuje się w roli defensywnego pomocnika. W ofensywie tak dobrze już nie było i Arka stwarzała sytuacje dopiero gdy Lech "otworzył" grę, niestety, ze skutkiem opisanym wyżej. Na kibicach Arki duże wrażenie zrobił młody Mirko Ivanovski, który nie próbował, jak Joseph Mawaye wdawać się z Arboledą w przepychanki, ale sprytnie się przewracał lub urywał zmęczonemu Kolumbijczykowi. Z Górnikiem to już bezwzględnie Mirko powinien wyjść od początku meczu, wspomagany przez Bożoka i Glavinę, którzy dziś zostawili również na boisku dużo zdrowia, ale nie grali na tyle ofensywnie, na ile mogliby ze słabszym rywalem.

Po pierwszych dwóch meczach zupełnie nowej Arki widać, że dyrektor wraz z trenerem obrali słuszną drogę. Nowi piłkarze dodali nie tylko jakości sportowej, ale i cech wolicjonalnych całemu zespołowi. Dotychczas Arka jadąc na Wisłę i Lecha stawiała tak zwany autobus, teraz to nasi piłkarze mieli lepsze sytuacje zarówno w Krakowie jak i Poznaniu. Prawdziwe oblicze zespołu być może poznamy już w najbliższą sobotę, gdy na inaugurację do Gdyni przyjedzie beniaminek - Górnik Zabrze. Wszyscy na mecz!