Jestem zwykłym kibicem, amatorem, nie grałem nigdy ligowo w piłkę. W takiej chwili jak dziś, wolno mi napisać kilka słów po przedłużającym się prima-aprillisowym żarcie występie zawodników Arki. Od urodzenia mieszkam w Gdyni. Napiszę od serca kilka słów, które chciałbym aby poruszyły ludzi dobrze życzących Arce oraz WŁADZE KLUBU (decydentów).

Od wielu lat poruszam się w obszarze szeroko pojętej „piłki” w strukturach PZPN (ale także tej większej – udział w roli osoby odpowiedzialnej merytorycznie za odpowiednie ujęcia powtórek podczas transmisji TV podczas Euro 2012).

PROBLEMEM ARKI NIE JEST TRENER.

Zapytam więc...

Dlaczego klub, widząc kłopoty w zakresie niewypałów transferowych nie powoła „komitetu transferowego", który będzie obiektywizował wskazania pojedynczej osoby, która być może ma szerokie kontakty, dobre intencje, ale kompletnie sobie nie radzi (dyrektor sportowy, kierownik, szumnie nazywający się managerem)? Komitet transferowy to autorytety i osoby z wiedzą piłkarską oraz charyzmą.

Dlaczego w klubie nie działa sieć skautingu w niższych klasach rozgrywkowych (np. 1-3). Tam także są godni zainteresowania zawodnicy np. Michał Marczak (Wejherowo) czy Joshua Kayode (Lębork). Czy nie można lepiej wykorzystać na przykład Tomasza Wrońskiego (był już doskonałym koordynatorem dla grup juniorskich, czas na pierwsze seniorskie doświadczenia). Oczywiście jest Nasza Legenda, Pan Janusz Kupcewicz w tej roli, ale czy sam podoła?

Nie należy tylko mówić, że klub ma (miał) długi i jest biedny (ma niski budżet), że na wielu piłkarzy go po prostu nie stać. Kilka lat temu, obserwując spotkanie sparingowe Arki z bezrobotnymi piłkarzami z Hiszpanii, autentycznie podziwiałem kilku z nich. Żaden do nas nie trafił (wynik: 0-2). Kusząc zawodników bez klubu, rozmawiałbym z nimi aby przez rundę wypromowali się w naszym klubie za symbolicznym wynagrodzeniem a następnie bez przeszkód zmienili klub. Przykłady ad hoc trafione z niższych lig Hiszpanii: Omar Santana (Suwałki), Omar Monterde (Bytów). Tęsknię także za Alanem Fialho…

Od czasów Roberta Dymkowskiego Arka ma także kłopot ze znalezieniem bramkostrzelnego napastnika. Nie zawsze uznane, doświadczone nazwiska gwarantują sukces (Zjawiński, Abbott). Wierzę w to, że możliwe jest wyszukanie zawodnika bez nazwiska z niższej klasy lub wypożyczenie go ze znanego klubu. Pamiętam kilka lat temu rozmowę z Andrzejem Bledzewskim, że w Radzionkowie są super bracia Mak. Nie dziwi mnie to (po latach), że do nas nie trafili… Inne przykłady to Nowak (Nieciecza) czy Piątkowski (Płock). Moja prosta rada: ściągać zawodników, którzy przeciwko nam regularnie „kaleczą” nas bramkami. Stale nas w transferach ktoś ubiega. I nie mówcie mi, że wszystko rozbija się o kasę… W tym miejscu jeszcze jedna porada. Od nowego sezonu niech chociaż jeden raz REALNE WZMOCNIENIE – nowy zawodnik – przygotuje się od początku przygotowań zespołem. Transfery "last minute" popieram, ale tylko przed wakacyjnymi wyjazdami. Mam wrażenie, że w naszym klubie stało się to normą. Transfery zawodników i przekazanie ich do Norwegii pominę milczeniem. Tak samo pominę milczeniem, zawodników oddanych bez sensu wahania (Wojowski, Lewicki, Tomasiewicz).

Co od kilku lat zrobiono aby dorobić się jednego, dwóch przyzwoitych bramkarzy (najlepiej wychowanków). Pewny punkt w bramce pozwala zawsze wybronić coś wydawałoby się niemożliwego. Zawsze to kilka punktów więcej po sezonie. Propozycja: Hieronim Zoch. Trener bramkarzy? Andrzej Bledzewski, KTOKOLWIEK INNY niż obecnie.

Dlaczego cały czas kontraktowani są zawodnicy z problemami zdrowotnymi (lub leczący się) i zaawansowani wiekowo. Czy nie ma w kraju zdrowej młodzieży (troszkę ogranej w ekstraklasie, ale nie łapiącej się do składu kosztem cudzoziemców)? Nam nie potrzeba wirtuozów i osób odcinających kupony od swojej dotychczasowej kariery. Potrzeba ludzi autentycznie GŁODNYCH sukcesu, biegaczy, walczaków, osób zdeterminowanych na rozwój własny i dalszą karierę (pamiętam np. Lewandowskiego strzelającego nam bramkę w Gdyni w barwach Znicza na 2-2 w 2008 r. w 90 minucie gry). Miał to „coś”.

Dlaczego nie widać od kilku lat postępów w zakresie stałych fragmentów gry (nawiasem mówiąc: ile Arka zdobyła bramek z rzutów wolnych bezpośrednich przez ostatnie lata?).

Dlaczego klub nie stawia w większej mierze na ludzi związanych z Trójmiastem? Nie wierzę, że przez ostatnie lata – wszyscy stawiali wygórowane żądania finansowe… Jeden Siemaszko wiosny nie czyni.

Dlaczego klub kompletnie nie stosuje kar dyscyplinujących za głupie zachowania (między innymi zachowania innych zawodników wobec kibiców po meczu)?

Dlaczego w klubie nie działa bank informacji o przeciwnikach, o stałych fragmentach gry przeciwników (osoba obserwująca mecze innych tuż przed meczem z nami)? Wszystko jest na barkach obu Grzegorzów, a doba ma 24 godziny… Stoję na stanowisku (jako laik), że żaden przekaz TV nie zastąpi obserwacji na żywo.

Dlaczego klub nie współpracuje z silniejszym klubem na zasadzie satelity (typu Lech, Malmoe FF).

Brak środków pieniężnych to nie wszystko. Liczy się pomysł na sport, na transfery, na wprowadzanie wychowanków do I drużyny (szansy nie otrzymali młodzi Bach i Tomczak). Podpowiem: Mateusz Olszewski – wielki talent. Znajdźmy przysłowiowego Tshibambę i sprzedajmy go korzystnie do Emiratów. Tak widzę budowanie klubu – także poprzez trafione transfery znikąd i płynące stąd środki finansowe. Niech na próbę (np. na jeden sezon) nasz skauting liczy kilka osób!

Czy klub podjął współpracę z psychologiem sportowym? Po co… (podpowiem: prof. Zbigniew Jastrzębski, prof. Marek Graczyk).

Dlaczego trener i zawodnicy stale udzielają standardowych wywiadów, wystawiając sobie i klubowi odpowiednie świadectwo. Mam wrażenie, że koła buksują w miejscu i stale czytam to samo. „Dajcie nam czas, teraz jedziemy po 3 punkty, odkujemy się na wyjeździe, walczymy, zaciśniemy zęby, mamy fajny zespół, atmosfera jest dobra, Arka to super klub, super kibice, damy radę, dziękuję władzom klubu za to i tamto, odkujemy się, tak nie może dalej być”. Jest taka teoria w zarządzaniu („zdarta płyta”), ale nie wiem czy sprawdza się w piłce. Proponuję chwilową ciszę medialną ze strony samych piłkarzy.

Po Derbach, możemy WAS poczytać (z przyjemnością).

Na koniec: prośba do SKGA.

Proponuję spotkanie z udziałem autentycznych autorytetów oraz ludzi z Arką w sercu, którzy podczas burzy mózgów podpowiedzą kilka rozwiązań władzom klubu: Andrzej Strejlau, Tomasz Hajto, Czesław Michniewicz (wszak jest pod ręką), Tomasz Wieszczycki, Tomasz Korynt, Robert Wilczyński, Ireneusz Michalik. Co Nam szkodzi?

Marzenia?

Dobry wynik w Derbach…

Wygrany Puchar…

(Proszę o rozważenie powierzenia roli kierownika drużyny właśnie od tych spotkań – ikonie klubu - Dariuszowi Ulanowskiemu).

Chciałbym aby po prostu było normalnie (poukładane zaplecze jak w każdym ligowym klubie – zapytajcie ile osób jest w szerokim sztabie Ruchu Chorzów) oraz widoczna (dostrzegalna przeze mnie oraz moich Przyjaciół), perspektywa progresu sportowego Ukochanego Klubu.

JaG